Polskie klasyki

Jak zmieniała się cena Malucha na przestrzeni lat? Sprawdzamy!

Jak zmieniała się cena Malucha na przestrzeni lat? Sprawdzamy!
Potrzebujesz ok. 4 min. aby przeczytać ten wpis

Małego fiata, Malucha, czy kaszlaka zna absolutnie każdy Polak – niezależnie od generacji. Ten kultowy samochód towarzyszył nam podczas ważnego etapu rozwoju kraju – zmotoryzowania. Dzięki Fiatowi 126p, spora część społeczeństwa w końcu mogła pokusić się o niedrogie cztery kółka. Sprawdzamy, jak zmieniała się cena Malucha na przestrzeni lat.

Geneza

W latach 70. rozwój przemysłu motoryzacyjnego w Polsce nabrał tempa. Wcześniej samochód był prawie niedostępnym towarem luksusowym. Z jednej strony do takiej sytuacji doszło z powodu słabych warunków ekonomicznych obywateli, z drugiej zaś z powodu celowych działań rządu. Należy również podkreślić, że transport publiczny był w tym okresie bardzo rozwinięty – dla przykładu, na przełomie lat 70. i 80. XX wieku koszt podróży samochodem trzyosobowej rodziny był znacznie wyższy niż zakup trzech biletów kolejowych na tę samą trasę.

Zanim zaczniemy rozprawę o cenach fabrycznie nowych samochodów za czasów Polskiej Republiki Ludowej, warto nakreślić historyczny rys. Ze względu na gospodarkę centralnie planowaną, ilość samochodów nie była wystarczająca na zaspokojenie popytu, co spowodowało dość niezwykłą sytuację, w której samochód używany z drugiej ręki mógł kosztować więcej niż nowy. Na początku samochody traciły dość niewiele na wartości, nawet po kilku latach użytkowania. W 1979 roku średnia cena Fiata 126p z 1974 roku wynosiła około 80 tysięcy złotych. Dlaczego warto zwrócić na to uwagę? Ponieważ nowy samochód w tym samym roku wyceniono na 87 tysięcy złotych. Obecnie jest to dość niespotykane, by 5-letnie samochody tak dobrze trzymały się na rynku.

Powrót do przeszłości

Zwykle tańsza była tylko Syrena, która jednak nie była tak znana jak Maluch, Polski Fiat 125p czy nawet Trabant. Zakup wymarzonego pojazdu wyglądał zupełnie inaczej niż dziś. Nie wystarczyło posiadać fizycznej gotówki, by kupić samochód. Potrzebne było coś ważniejszego – kupon. Niektórzy je dostawali, inni wygrywali na loteriach. Jednak niezmienne było to, że uzyskanie prawa do kupna nowego samochodu zawsze wiązało się z hucznym świętowaniem. Czy istniało inne rozwiązanie? Brak kuponu można było obejść, kupując droższy używany samochód lub posiłkując się dolarami. Tylko wtedy, za tak zwane bony PKO, czy też dolary, można było kupić samochód „na miejscu”.

Wartość rynkowa

Kilkanaście lat temu samochody z czasów PRL były sprzedawane za przysłowiowy złamany grosz. Właściciele pozbywali się swoich samochodów, które z czasem stały się niechcianymi i problematycznymi kurzołapami, za grosze. Niemniej jednak, w ostatnich latach sytuacja na rynku zmieniła się diametralnie – panuje moda na historyczne klasyki. Ceny za dobre Maluchy, Polonezy, Syreny, czy Warszawy wzrosły do ​​poziomu zachodnich klasyków i stały się świetną lokatą kapitału. A jak to wyglądało za czasów PRL?

Warto zwrócić uwagę na to, że w PRL-u przeciętne wynagrodzenie brutto w 1979 roku wynosiło około 5,3 tysiąca złotych. W tamtym okresie najsmaczniejszym kąskiem dla przeciętnego Polaka był Fiat 126p, który kosztował 87 lub 92 tysięcy złotych w zależności od wersji silnika (600 lub 650 cm3). Oznacza to, że na mocniejszą wersję trzeba było wydać nieco ponad 17 średnich pensji! Nawet dziś cena ta potrafi zwalić z nóg. Dziś za Fiata Pandę, niewątpliwie odnoszącego sukcesy, nowoczesnego samochodu, zapłacimy mniej niż 35 tysięcy złotych, czyli nieco ponad 7 średnich pensji brutto. A nawet takie obciążenie będzie problemem dla wielu z nas!

Renesans Polskiej Motoryzacji

Obecnie, zadbane modele Maluchów “chodzą” po 20-30 tysięcy złotych. Co lepsze egzemplarze potrafią jednak przekroczyć magiczną granicę 50 tysięcy złotych. Warto przypomnieć, że mówimy tutaj o samochodzie, który jeszcze niedawno był wart mniej niż najgorszy złom.

zdj. Markus Winkler/unsplash.com

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

  • Robert 24.09.2021

    W PRL, a wszczególnosci za Gierka srednia pesja oznaczała kasę wypłacaną pracownikom. Noe było ZUS-u ani PIT-u. Obrcnie dostaje się na wypłatę ok. 73,5 % średniej pensji. Wobec czego za Pandziore wychodzi 10 a nie 7 wypłat.