W 1972 roku w bielskiej fabryce WSM, a następnie FSM rozpoczęła się produkcja Syreny 105. Samochód ten okazał się absolutnym klasykiem, który robi wrażenie na polskich drogach do dziś.
Stara polska motoryzacja rządzi się swoimi prawami. By dobrze ją zrozumieć, trzeba czasem niejako wyłączyć logikę i rozsądek, gdyż samochody uznane za kultowe potrafiły wyraźnie odstawać od europejskich standardów. Jednak były one nasze, budowane, a także projektowane w Polsce, a ponadto trzeba przyznać, iż wizualnie prezentowały się po prostu schludnie. Takim samochodem jest właśnie Syrena 105.
Syrena 105 to ostatni, lecz jednocześnie najbardziej popularny i najlepszy samochód z rodziny FSO/FSM Syrena. Wyprodukowano ich aż 347 648 sztuk, co przekłada się na znaczną większość aut z tej grupy, gdyż wszystkich modeli powstało łącznie nieco ponad pół miliona.
To, co charakteryzowało zarówno model 105, jak i pozostałe Syreny, to prostota w naprawie, gdyż konstrukcja była nieskomplikowana. Pod maską opisywanego samochodu znajdował się dwusuwowy, 3-cylindrowy silnik gaźnikowy o pojemności 842 centymetrów sześciennych. Rozwijał on moc 40 koni mechanicznych, co pozwalało na rozpędzenie tej ważącej 940 kilogramów konstrukcji do 120 kilometrów na godzinę. Z racji na budowę tej jednostki spaliny miały niebieskawy kolor, gdyż wraz z benzyną spalaniu ulegał również olej. Problemem było także to, że zimą na krótkich odcinkach ilość zużywanego paliwa była dość spora z racji na bezwładność cieplną silnika.
Pomówiliśmy trochę o wadach, to pora na zalety. Przede wszystkim jednostka S-31 nie miała problemów z odpalaniem nawet na silnych mrozach, co jak na mało zaawansowany samochód polskiej konstrukcji było naprawdę dobrym osiągnięciem. W połowie lat 70. specjalne wersje 105 L zaczęły także otrzymywać takie akcesoria jak radio czy fotele z regulacją oparcia. Ten model otrzymał także dźwignię zmiany biegów oraz hamulec w podłodze, co było kolejnym krokiem do unowocześnienia auta.
Produkcja Syreny 105 miała się zakończyć dość szybko po wprowadzeniu do regularnej produkcji Polskiego Fiata 126p. Wszystkie zawirowania polityczne tamtego okresu, włącznie ze stanem wojennym spowodowały, że ostatnia „skarpeta” (pseudonim ten wynikał ze wspomnianego wcześniej oleju w spalinach) z linii produkcyjnej zjechała dopiero w 1983 roku!
Dlaczego Syrena 105 przetrwała tak długo? Najprawdopodobniej decydujący okazał się fakt, że na w pełni polską konstrukcję sankcje gospodarcze nie mogły zbytnio wpłynąć, więc Fabryka Samochodów Małolitrażowych wciąż wypuszczała kolejne modele na ulice.
Ciekawą historią jest także Syrena Bosto, której zmodernizowana wersja powstała właśnie między innymi przy użyciu komponentów ze 105. Był to samochód dostawczy, którego ładowność wynosiła ponad 500 litrów. Kolejnym autem osobowo-towarowym, który był zbudowany z wykorzystaniem właśnie Syreny 105, był model R-20, czyli pick-up przeznaczony dla rolników.
O Syrenie 105 można powiedzieć naprawdę wiele. Nie był to samochód, który technologicznie wyznaczał trendy, można wręcz rzec, iż znajdował się on dobre kilka lat za zachodem. Jednak było to stuprocentowe dzieło, które było w tamtych czasach jednym z najbardziej dostępnych aut dla zwyczajnego ludu, dzięki czemu zyskało status kultowego. Dzisiaj wielu kolekcjonerów chciałoby mieć właśnie tego 2-drzwiowego sedana o opływowym nadwoziu i charakterystycznych niebieskich spalinach w swojej kolekcji.
Zdj. główne: SuperTank17/wikimedia.org