Jako młodszy brat kultowego tylnosilnikowego modelu 850, Fiat 127 został ochrzczony spadkobiercą włoskiej marki. Jako naturalny następca kultowego Dużego i Małego Fiata nie przyjął się zbytnio na naszym rodzimym rynku. Co stało za komercyjną porażką Fiata 127p? Sprawdzamy!
Mało kto zdaje sobie sprawę, że polska Fabryka Samochodów Osobowych stała przed nie lada zagwozdką. Niewiele zabrakło, by władze przedsiębiorstwa zdecydowały się na zakup licencji na model 127 zamiast znanego nam Malucha – czyli Fiata 126p. Proces wykupienia włoskiej licencji wywołał burzliwą dyskusję w PRL-owskiej prasie. Wielu ekspertów wskazywało model 127 jako lepszą i trwalszą alternatywę. Pomimo próśb tak się jednak nie stało.
Niemniej jednak, przez krótki okres lat 70. XX wieku polskie fabryki prężnie zajmowały się produkcją (lub, bliżej prawdy, montażem) włoskiego modelu 127. Prace te obejmowały jednak niezwykle mały zakres – dostarczane cztery kółka były praktycznie gotowe do jazdy. W okresie 1973–1974 zmontowano w Polsce odpowiednio 2696 i 3214 egzemplarzy. W kolejnych latach liczba ta drastycznie spadała, aż w końcu zaprzestano procesów montażowych na terenie kraju. Gdzie można było dorwać stylowe 127? Samochody te oferowała za dewizy sieć Pewex.
Co ciekawe, w 1972 roku, Fiat 127 został wybrany Europejskim Samochodem Roku. Fakt ten potwierdza, że model radził sobie świetnie na Starym Kontynencie. Co sprawiło, że nie podbił kraju nad Wisłą?
Z pewnością powody można mnożyć. Jednak najważniejszą z nich była upartość rządzących i włodarzy FSO. Nie da się ukryć, że 127p, zgodnie z opinią ekspertów, był o wiele lepszym, trwalszym, oraz bardziej przestronnym pojazdem. Dla przykładu, pod względem technicznym, model 127 napędzała jednostka napędowa o pojemności 900 cm³, która generowała moc rzędu 48 koni mechanicznych. Wyniki te są blisko dwa razy większe niż te spotykane w konstrukcji Fiata 126p.
Bardzo prawdopodobne, że była to bezpośrednia przyczyna rezygnacji z licencji na rzecz produkcji modelu 127, pomimo rozwiniętej i prężnie działającej na początku lat 70. infrastruktury. Jedno jest pewne, następca Fiata 125 miał być kolejnym pojazdem przeznaczonym na polski rynek mającym za zadanie na dobre zmotoryzować Polaków. Być może nie udałoby się dokonać tego na tak historyczną skalę, gdyby nie poczciwy i niedrogi Maluch.
Bądź co bądź, z pewnością był on o wiele tańszy w produkcji i eksploatacji niż bliźniaczy Fiat 127. Montaż gabarytowo i pojemnościowo większego samochodu wiąże się bezpośrednio ze zwiększonymi wydatkami na surowce i części, z których zbudowane są dane cztery kółka. Naturalnie, wydłużyłby się także okres oczekiwania, który w czasach Polskiej Republiki Ludowej nie należał do najkrótszych. Przecież jeszcze całkiem niedawno okazało się, że Skarb Państwa zmuszony jest uregulować wpłaty osób, które nigdy nie doczekają się już wymarzonego Fiata 126p.
Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione powyżej argumenty trzeba dojść do jednakowego wniosku – pomimo wyższości technologicznej nad Maluchem, Fiat 127 nie byłby w stanie zawojować Polskiego rynku z przyczyn zależnych od gospodarki i rozwoju kraju. Nawet jeśli ówczesne władze podjęły by się kupna oficjalnej licencji, koszta i czas produkcji większego pojazdu nie byłyby opłacalne z perspektywy czasu. Pomimo większego silnika i komfortu, Polacy nie byli gotowi pod względem budżetowym na zakup droższego samochodu. Warto w tym miejscu wspomnieć, że sam Fiat 126p poważnie nadwyrężał budżet polskich rodzin.
Niemniej jednak, nic nie stoi na przeszkodzie, by dorwać egzemplarz Fiata 127p blisko 50 lat po debiucie. W porównaniu z innymi wiekowymi czterema kółkami, dobrze zachowane egzemplarze są stosunkowo niedrogie.
(fot. Sven Storbeck/wikipedia)