Klasyk na żółtych tablicach to marzenie wielu kolekcjonerów samochodów. Problem pojawia się, gdy chcemy pojechać nim za granicę na przykład na rajd zabytkowych aut. Czy jest to legalne?
Wątpliwości dotyczące wyjazdu za granicę są uzasadnione, gdyż przepisy dotyczące zabytkowych samochodów są dość rygorystyczne i zawierają wiele punktów, o których należy pamiętać przy eksploatacji.
Zaczynając od podstaw: czym właściwie jest samochód zabytkowy według polskich przepisów? Wokół tego obrosło naprawdę wiele mitów, lecz sporo z nich nie ma absolutnie nic wspólnego z prawdą. Przede wszystkim nie ma jasnej definicji takiego pojazdu, lecz są kryteria, które samochód musi spełnić, by otrzymać specjalne żółte tablice oraz status zabytku. Kolejnym stwierdzeniem, które ma niewiele wspólnego ze stanem faktycznym, jest to, że przez rejestrację samochodu jako zabytku oddajemy go w ręce rządu. Owszem, nasze możliwości się zmniejszają, lecz wciąż jest to auto, które należy do jego właściciela.
Podstawą jest to, by samochód miał co najmniej 25 lat, a od momentu zakończenia jego produkcji minęło 15. Są możliwe od tego ustępstwa w wypadku, gdy samochód jest ściśle związany z historycznym wydarzeniem bądź jego konstrukcja jest absolutnie unikalna i nie ma wielu takich egzemplarzy. Są również odstępstwa w drugą stronę. W niektórych województwach konserwatorzy zabytków podwyższają próg na przykład do lat 30.
To nie wszystko. Kolejnym kryterium jest także zgodność z oryginałem. Nieprawdą jest to, że samochód musi posiadać wyłącznie oryginalne części, zazwyczaj umowną granicą jest 75 procent. Poszczególne województwa zastrzegają także, iż w samochodzie takim nie mogło dojść do poważnej ingerencji w podwozie, układ kierowniczy, hamulcowy oraz silnik.
Ostatecznie o wszystkim decyduje konserwator zabytków. Jest to absolutnie zrozumiałe, gdyż żółte tablice z zamysłu powinny być prestiżowe i przeznaczone dla samochodów wyjątkowych, których nie spotkamy na pierwszym lepszym parkingu pod galerią handlową. Gdyby wystarczyło proste spełnienie kryteriów, jako zabytki mogłyby być rejestrowane nawet takie samochody jak zwyczajne BMW E36, Volkswagen Passat B5 czy też stary Opel Astra.
Prawda jest taka, że nie ma większego problemu, by pojechać za granicę czy nawet sprzedać samochód na żółtych tablicach. Obowiązek uzyskania pozwolenia na stały wywóz dotyczy jedynie pojazdów starszych niż 50 lat, których wartość przekracza 32 tysiące złotych.
Strach budzi jednak zapis mówiący o tym, iż pojazdy, które znajdują się w rejestrze zabytków, absolutnie nie mogą być wywożone poza granice naszego kraju. Na szczęście prawie żaden samochód w Polsce, który jeździ z wykorzystaniem żółtych tablic, nie znajduje się w rejestrze zabytków, a w ewidencji, która tym zakazem objęta nie jest.
Uzyskanie pozwolenia nie należy również do problematycznych. Urzędy ochrony zabytków nie składają się z przypadkowych urzędników, których zadaniem jest uprzykrzyć życie. Gdy na przykład korzystamy z naszego zabytkowego pojazdu, by brać udział w pokazie czy też rajdzie przeznaczonym dla tego typu aut, to złożenie wniosku w przypadku wywozu stałego to koszt zaledwie 100 złotych, a gdy mowa o czasowym, mierzymy się z kosztem jedynie 44 złotych. Można to przyrównać do około ośmiu litrów benzyny, a odrzucenie wniosku zdarza się niezwykle rzadko.
Zdj. główne: Rumskifiat125p/wikimedia.org